Ariana | Blogger | X X

Strony

10/08/2013

04. Irys na studiach to Irys zmęczony.

Hej wam~

Zbieram się do napisania tego posta od bodajże tygodnia. Za każdym razem, gdy już miałam ochotę okazywało się, że nie mam na to czasu. Gdy miałam czas (tak, jak dzisiaj), nie za bardzo wiedziałam, jak się za to zabrać.
Mam wiele do powiedzenia i jak zwykle w moich myślach panuje chaos, który sprawia, że nie potrafię zaplanować swojej wypowiedzi. Powinnam chyba nad tym popracować, skoro wylądowałam na polonistyce. Ale o moich życiowych wyborach potem. Zaczniemy od czegoś przyjemnego i smacznego.
Moja mama ostatnio piekła ciasto. Ogólnie, należy ona do osób, które mogą się pochwalić pewną umiejętnością obsługi piekarnika i mieszania składników, a przy tym bardzo lubi się tą umiejętnością chwalić.
Ale wracając, ciasto faktycznie wyszło jej bardzo dobrze. Poza tym, że ja (beztalencie, umiem w sumie upiec tylko babeczki i z pięć ciast, z czego żadne jakieś skomplikowane) umiałam rozpuścić czekoladę (choć nigdy tego nie robiłam), a ona nie xD
No więc, wspólnymi siłami udało nam się to cudo skończyć.
Po co wam to opowiadam? Bo mogę.



Było pyszne, musicie uwierzyć na słowo.


Przechodząc dalej, bo punktów na tę notkę mam strasznie dużo, a nie chcę jej pisać całą noc. Chociaż w sumie nie wiem, czy ktoś poza Bezą to przeczyta.

Ogólnie, miałam to napisać wczoraj, tak żeby daty się pokrywały. Niestety jestem frajerem, a praca z bibliografii się sama nie potrafiła zrobić.
Tak więc, Satsu miała wczoraj urodziny i miałam jej napisać życzonka na blogasku. Wiecie, to takie cool.
Ponieważ nie zdążyłam wczoraj, piszę dzisiaj.


Najlepszego Satsu!

A patrząc na dzisiejszą datę, mogę też złożyć życzenia Chaskiemu, który i tak tego nie przeczyta, bo nie ma internetów.


Najlepszego Frajerze~

Co do urodzin. W internecie, dokładniej mówiąc, na facebooku powstały dwie akcje dla dwóch małych dziewczynek chorych na raka. Wystarczy przesłać kartkę urodzinową, a dziecko się ucieszy.

Czy to wiele? Dla nas - nie sądzę. Dla nich - na pewno.

Dlatego zachęcam, sama biorę udział. Dobrze wiem, co oznacza nowotwór w rodzinie, a gdy myślę, że dotyka małych dzieci jest mi niezmiernie smutno.


Przy okazji będę perfidna i zareklamuję forum Nobu. W sumie, gdyby to było tylko forum Nobu, to pewnie machnęłabym na to ręką i nie zaprzątała sobie głowy jakąś tam reklamą. No bo to przecież TYLKO Nobu.
Pełnię rolę Adminki od ładnego uśmiechania się, jak zawsze z resztą, więc czuję się zobowiązana do promowania forum.
Nazywa się Suzeren i jest naprawdę dobre, poza tym, że wygląd ssie. Ale nikt nie chce się zlitować i go dla mnie zrobić.


Serdecznie zapraszam: SUZEREN

W ostatniej notce, o ile dobrze pamiętam, pisałam, że kupiłam sobie nowe buty. Chciało mi się zrobić zdjęcie i mogę się pochwalić.

Są buty, są i nogi dla Hitsu. Masz, ciesz się.

Ostatnio siedzieliśmy sobie z Bezą i Marcinem i bardzo nam się nudziło. Padł pomysł na stworzenie playlist i ich przesłuchanie. Moja lista tutaj.
Potem była zabawa w rysowanie do utworu. Pomijając moje zdolności graficzne, brakuje mi też bardzo dużo kreatywności, więc moim najlepszym dziełem z tamtego dnia jest puchata kulka z oczami do jakiegoś mhrocznego kawałka.


Nie pytajcie, o czym myślałam rysując to.
Nie mam bladego pojęcia.

Tak, tylko czymś takim mogę się pochwalić. W sumie, jak na to patrzę to jest mi przykro. Kolejna dziedzina, w której jestem frajerem. O pisaniu już nie wspomnę, bo aż spalę się ze wstydu, że nadal nie napisałam tego głupiego czwartego rozdziału. I już nie chodzi nawet o to, że miałam go opublikować i trochę osób na to czekało.
Po prostu jest mi źle z tym, że nie potrafię pisać dalej. W sumie, zawsze tak miałam, że w pewnym momencie się blokowałam na amen i nic już z tym się nie dało zrobić.


W sumie, zmęczyłam się już trochę tą notką. Przeżyłam kryzys i już chciałam się poddać, a resztę opisać wam innym razem. ALE NIE. Pomęczę was jeszcze troszkę.
Tymczasem wstawię wam jeszcze focię listu, który dostałam od Minako. Bo się nim jaram.

美奈子先生ありがとう。
大好きです。<3

Byłam wczoraj na basenie. W ramach wuefu, taki wymóg, rozumiecie. W sumie, nigdy nie lubiłam wychowania fizycznego, bo zawsze byłam gruba i nie potrafiłam zrobić tylu ćwiczeń, co inni. Byłam do tego leniwa i zbyt mało zmotywowana, by starać się to zmienić i szło mi raczej kiepsko.
Przeżyło się dwa lata na zwolnieniu, rok na chodzeniu na zajęcia i wcześniej na zwykłym staraniu. Bo dopóki staranie się wystarczało na tą czwórkę mogłam się ewentualnie pomęczyć. W liceum już tak nie było, więc stwierdziłam "walę to!".
Ale, do czego zmierzałam... Zawsze się na tych zajęciach źle czułam i w pewien sposób nudziłam. Ze wszystkich rodzajów sportów, jakie się uprawia na wuefie lubiłam tylko koszykówkę. A w nią graliśmy bardzo rzadko. Kiedy nadszedł okres studiów stwierdziłam, że wybiorę sobie coś, na czym nie spocę się za bardzo, nie zmęczę, ale i wyniosę jakieś korzyści i może nawet będzie mi się podobało.
Mój wybór padł na basen, bo w wodzie ciężko jest odczuwać negatywne skutki potu, a i wydawało mi się, że nie namęczę się zbytnio. Plus na mój zasiedziały kręgosłup jest to wręcz idealne.
Poza tym, naoglądałam się w poprzednim sezonie takich hiciorów jak Free! czy Pretty Little Liars, gdzie motyw basenu jest wszędzie i po prostu mi się zachciało.

Tak, nie umiem pływać.


Tutaj miała być bardzo pouczająca część o gimbusach, ich języku i kaleczeniu zarówno polskiego, jak i angielskiego, ale przez dyskusję na facebooku doznałam wewnętrznego katharsis i nie mam już tego bólu dupy, który jest mi potrzebny do wywodów na ten temat. Ale spokojnie, to nas nie ominie, za bardzo mi to działa na nerwy. Zapewne wspomnę o tym następnym razem, jak tylko wrócę podminowana, bo znowu mi coś nie wyjdzie.


Spoglądam tak na moją super listę, na której napisałam w skrócie wszystko, o czym powinnam napisać. Zostało mi już mało (w porównaniu z tym, co było na początku).


MFKiG
To kolejna pozycja na liście. Tak, byłam na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier. Z początku miałam tam iść, żeby spotkać się z Szymonem i zgarnąć obiecanego dawno "huga", ale go nie było ;'C
Potem okazało się, że Tanzaku tam będzie.
A potem stwierdziłam, że przydałby mi się ktoś do towarzystwa i, uwaga, dziwnym trafem wyliczanka wskazała Kamila.
Tak, poszliśmy więc razem. Nie byliśmy długo, ale było fajnie. Wygrałam jakąś lamerską kamizelkę, którą niedługo założę i nawet pstryknę sobie focię. Dla was wszystko.

Ale nie, nie dostaniecie archiwalnego zdjęcia w stroju pokojówki.



Praca, japoński

Tak wygląda kolejny punkt na mojej liście. Wpisałam je obok siebie, bo w sumie, są ze sobą powiązane. Za pieniądze zarobione na inwentaryzacji będę płacić za japoński. Ale w sumie, nie pamiętam, co miałam o tym jeszcze napisać, więc po prostu sobie daruję ten punkt C:


Tutaj miało być biadolenie o polityce i religii, bo ostatnio dużo się dzieje. Przez przypadek do mnie te informacje docierają i nie powiem co mnie strzela. Dlatego zazwyczaj unikam informacji o świecie, żeby się niepotrzebnie nie denerwować.
Tak więc, daruję sobie kolejny punkt. Być może następnym razem napiszę coś bardzo w tym kierunku. Chociaż w zamyśle miałam tu opisywać bzdety z mojego życia, a nie wygłaszać swoje poglądy.


Tym sposobem dotarliśmy do ostatniego (i chyba najdłuższego) punktu na mojej liście. Cóż to jest?

STUDIA.

Tak, zaczęło się. I jeżeli mam być szczera, już jestem cholernie zmęczona. Jednocześnie jestem zafascynowana i niejednokrotnie na zajęciach miałam takie "Tak, jestem we właściwym miejscu!".
Ludzie w grupie są naprawdę w porządku, chociaż w sumie tak więcej rozmawiam tylko z Pawłem i Faustyną. (Genialne imię swoją drogą. Czy tylko mi się wydaje, czy trafiam na ludzi z dziwnymi imionami? Baltazar, Axel, Iwo... Co jeszcze?) Nie przeszkadza mi to jakoś szczególnie, bo przywykłam do wąskiego, że tak powiem, grona znajomych.

Jest dużo kserowania, dużo pisania. Dzisiaj na fonetyce o mało nie odpadła mi ręka od pisania. Nagrywam niektóre wykłady, ale i tak pewnie nic nie będzie słychać. Z pewnej części wykładów wypisałam się po jednych zajęciach, bo wiedziałam, że nie będzie sensu.
Żal mi trochę Poetyki, ale wykładowca (mimo iż z zachowania dla większości po prostu cham i buc, dla mnie wydał się totalnie interesujący) tak bardzo przynudza, że nie jestem w stanie skupić się na robieniu notatek. Podobnie z resztą jak na leksyce, na którą niestety muszę chodzić. Większość ćwiczeń jest prowadzona naprawdę dobrze, bo nawet coś udaje mi się z nich zapamiętać.


Dzisiaj była literatura najnowsza, na której dowiedziałam się, że mogę napisać pracę zaliczeniową w formie o p o w i a d a n i a. O ile czegoś nie zepsuję, to będę mogła stwierdzić, że wygrałam życie.
Alternatywą były reportaże, felietony i inne gówna, których pisać po prostu nie lubię.


Dzisiaj odbył się także wykład, z którego jestem najbardziej zadowolona. Analiza dzieła staropolskiego. Bałam się tych zajęć, bo słyszałam, że są trudne, w końcu staropolszczyzna trudną mową być.
A potem spojrzałam na nazwisko prowadzącego i parsknęłam śmiechem.

Kuran.

Tak moi mili, o to przykład na to, że mangozjebkiem zostaje się na całe życie. W wyobraźni miałam tylko i wyłącznie Kurana Kaname z Vampire Knight. Samej postaci za bardzo nie lubiłam, no ale... Jakieś skojarzenie, które mimo wszystko miało charakter pozytywny.
 A tymczasem zajęcia okazały się... Po prostu genialne.
Wykładowca zabawny, sympatyczny i przede wszystkim normalny.
A pracowanie z tekstem, które niby po polsku jest napisane, ale literkami, których nie znasz jest super XD

Tak szybko udało mi się załapać i rozszyfrować tekst~ Pewnie doświadczenie ze znaczkami daje się we znaki~


Tak więc, dr Kuran moim idolem jak na razie.
I te szlaczki, które nazwał kutasami.
I Zeus zaliczający Danae.




Tak, nie zrezygnuję z tych zajęć, na pewno.

A jutro łacina. Nienawidzę łaciny, ale jak mus to mus. Jedyne, co mnie boli to to, że będzie z tego egzamin.
Już wiem, czego poza rozpoznawaniem słowników po stronie nie zaliczę.
Chociaż w sumie, już prędzej te słowniki zdam.
No i szkolenie biblioteczne też jutro.



NIE CHCE MI SIĘ.



Niby idę na 10, ale chciałam wcześniej skserować sobie książki :'C

Koniec narzekania.

Na totalne zakończenie, mój krzywy ryjek i poodpryskiwane paznokcie :'3


Do następnego,
Człowiek Kwiat

6 komentarzy:

  1. Twoja praca jest piękna. A przynajmniej lepsza od pracy Marcina.

    Serdecznie pozdrawiam,

    Ja

    xoxoxoxoxoxoxoxooxxooxoxoxoxoxoxoxxooxox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to słyszeć, ale teraz będzie mu przykro, jak z tą akcją, że jest pojebany. :C

      Usuń
  2. Hej, to się czyta dużo przyjemniej, niż Tamto Opowiadanie W Którym Król Był Nudnym Derpem, Ale Przynajmniej Główna Bohaterka Była Spoko. To pewnie dlatego, że zgadzam się z wieloma tezami zawartymi w tym tekście. Głównie tymi, które mówią, że jesteś frajerem. Ale nie tylko!
    http://suzeren.forumpolish.com/ to naprawdę wspaniałe forum i tu się z tobą zgadzam! Wygląda tylko badziewnie (tutaj niestety również się z tobą zgadzam).
    Ale blog oczywiście wciąż jest głupi. I zacznę go regularnie czytać i komentować, abyś gdzieśtam o tym nie zapomniała. Tyle od mnie.
    Pozdrawiam i życzę bolesnej śmierci ^ ^
    ~ Tylko Nobu
    P.S. Jesteś tak bardzo frajerem, że w poprzedniej notce miałaś literówkę w linku do strony Dni Japońskich. Giń :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jestem frajerem, ale Ty nie jesteś lepszy xD

      .... O NIE, MOJE OPOWIADANIE TAKIE NUDNE :C Serio mi się przykro zrobiło.

      I poprawiłam literówkę, dziękuję za informację xD

      Usuń
  3. Siema xDDDD Czytałam już ten post, ale nie chce mi się czytać drugi raz i komentować, za to czemu nie ma nic nowego? XDDDD Jak możesz! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BO PISZĘ.
      To prawie taka odpowiedź, jak "bo mogę", ale "bo mogę" nie pasowało do sytuacji,
      POGADAMY, JAK TY ZACZNIESZ PISAĆ SWOJEGO BLOGASKA XD

      Usuń